środa, 15 sierpnia 2012

Obróbka cyfrowa zdjęć - przekłamanie rzeczywistości?

O obróbce, ilości, jakości i mitach jakie wokół tych zagadnień się kręcą.




Często spotykam się z tezą, że obrabianie cyfrowe zdjęcia jest oszustwem. Uważam, że do póki nie usuwamy elementów ze zdjęcia ani nie dodajemy czegoś, czego w oryginalnym kadrze nie było, cyfrowa obróbka jest jak najbardziej dopuszczalna - ba! Wręcz wskazana.

Dzięki umiejętnej cyfrowej obróbce zdjęcia mogą nabrać niepowtarzalnego charakteru, a także wiele zdjęć, które z jakiegoś powodu nie wyszły najlepiej można uratować. Pomijam już dość oczywiste kwestie kadrowania czy przerobienia zdjęcia na czarno-białe - często z kolorami i światłem można fajnie zadziałać, dzięki czemu zdjęcia mogą być bajecznie kolorowe (albo odwrotnie - przytłumione), roświetlone (lub zgaszone) czy wreszcie mogą nabrać "surowego" lub "maślanego" charakteru.

Należy pamiętać, że zdjęcia na ślubach, eventach czy innych "żywych" okazjach, robi się szybko - nastawy określa się przeważnie tylko raz na daną scenerię, a w trakcie zdjęć najważniejsze jest to, by nie przegapić żandego istotnego momentu.

Co jednak jest najzabawniejsze, zarzuty o "oszukiwanie" przez obróbkę cyfrową słyszę od osób, które są święcie przekonane, że pstrykając JPGa otrzymują "prawdziwe" zdjęcie. Aparat zapisując JPGa sam dokonuje obróbki cyfrowej. Żeby się o tym przekonać wystarczy zobaczyć jak wygląda oryginalne zdjęcie w formacie RAW. Zresztą sięgając wstecz - wywoływanie kliszy i przenoszenie zdjęcia na papier też jest rodzajem obróbki - końcowy efekt zależy bezpośrednio od osoby wywołującej kliszę.

Wreszcie - obróbka obróbce nierówna. Zawsze mnie bawi kiedy słyszę, że ktoś oferuje 1000 lub nawet 1500 zdjęć "profesjonalnie" obrobionych. Przepuszczenie wszystkich RAWów przez ten sam (najczęsciej domyślny) filtr jest z pewnością obróbką, ale profecjonalizm nakazuje zająć się każdym zdjęciem osobno. Wszystko sprowadza się do pytania - co jest dla nas ważniejsze? Ilość czy jakość?

mk